GAMEDATA
Polskie czołgi pod Moskwą – o Hearts of Iron IV słów kilka
[UWAGA RECENZJA OBEJMUJE PODSTAWOWĄ WERSJĘ GRY]
Choć osobiście lubię historię, muszę przyznać, że temat II wojny światowej nie jest moją najmocniejszą stroną. Nie mniej, kiedy usłyszałem o grze dającej możliwość napisania innego scenariusza wydarzeń z roku 1939r., byłem na tyle zafascynowany, żeby dać tej grze szansę. I szczerze mówiąc – nie zawiodłem się.
Łapska z dala od Gdańska
Ma się rozumieć, po zainstalowaniu gry od razu wybrałem opcję singleplayer (z przyzwyczajenia używam angielskich wersji językowych) i wybrałem na start naszą rodzimą Polskę w roku 1936. Wiedząc co się stanie za 3 lata, rozpocząłem proces zbrojenia się, zawierania sojuszy z sąsiadami i budowania umocnień. Kiedy w końcu nadszedł pamiętny dzień niemieckie wojska ruszyły na mnie z natarciem. Jak możecie się spodziewać, szybko starły mnie z powierzchni mapy, bo niedługo potem, jak nas uczą podręczniki „w odwiedziny” przyjechali Rosjanie.
Zanim jednak rozpoczniemy naszą rozgrywkę musimy wybrać okres, w którym zaczniemy. Do wyboru mamy 1 stycznia 1936r. oraz 14 sierpnia 1939r., po podjęciu decyzji wybieramy kraj jakim będziemy kierować. Tych twórcy oddali nam naprawdę dużo. Poza kilkoma proponowanymi opcjami, możemy przejść do mapy świata i samemu wybrać interesujące nas państwo. Na koniec spośród zasad rozgrywki dobieramy sobie poziom trudności, czy gramy na tzw. „Ironman Mode”, który wyłącza nam możliwość dowolnego zapisu ale aktywuje zdobywanie osiągnięć oraz najistotniejsza część czyli „Historical AI Focuses” aka. „tryb historyczny”. Ten po włączeniu, stara się trzymać jak najwierniej temu jak wyglądała II wojna światowa, ze wszystkimi wydarzeniami ją poprzedzającymi. Wyłączony o swoich działaniach decyduje poprzez pryzmat posiadanej siły militarnej, bez skryptów automatycznie zawierającym sojusze między państwami kierowanymi przez AI. Potrafi to doprowadzić do sytuacji wyglądających dość absurdalnie, jak np. podbicie III Rzeszy przez Francję w 1937r. Zakończywszy „kreację naszej rozgrywki” wchodzimy na mapę świata i zaczynamy zabawę.
Fot. Steam
Nasze działania będą różnić się w zależności od tego, kiedy i gdzie rozpoczniemy. Każdą nacją gra się inaczej, wpływa na to kilka różnych czynników. Jednym z nich jest już wspomniana przeze mnie lokalizacja oraz czas. Co poniektóre kraje mają ułatwione zadanie dzięki dostępowi do surowców naturalnych czy dużej populacji do zasilenia naszych sił. Drugim jest drzewko idei politycznych, działające dzięki punktom „Political Power” (Siły politycznej). Wynajdywanie coraz to kolejnych, odblokowuje nowe wydarzenia mogące doprowadzić do zmiany władzy w naszym kraju, przyśpieszenie badań czy automatyczną budowę struktur cywilnych bądź wojskowych w danej prowincji. Większość dostępnych państw w grze ma swoje unikatowe drzewko, odnoszące się do ścieżek zarówno „właściwych”, jak i tych z „historii alternatywnych”. Chcemy powrotu monarchii w Niemczech? Proszę bardzo. Komunizm w Stanach Zjednoczonych? Mówisz i masz, pamiętaj tylko że twoje decyzje będą miały konsekwencje…
W panelu zarządzania naszym małym „Rajem na Ziemi”, możemy wybrać członków naszego gabinetu, którzy dają nam różne bonusy. Niektórzy przyspieszają budowę, inni czas szkolenia jednostek etc. Oprócz tego wybieramy jakie prawa będą obowiązywać w sferze gospodarczej i wojskowej, to samo tyczy się firm z którymi podpiszemy kontrakty oraz kogo desygnujemy na generała. Pobór powszechny czy demilitaryzacja? Otwarty rynek czy tylko import? Doradcą politycznym ma zostać Dmowski czy Haller? Takie decyzje przyjdzie nam podejmować w czasie rozgrywki.
Za nowe technologie mamy odpowiedzialne odpowiednie okienko, dzielące badania na poszczególne dziedziny do rozwinięcia. Wśród nich jest infrastruktura, taktyki wojskowe, uzbrojenie czy marynarka. Jest to bardzo ważna część, źle rozplanowane badania mogą nawet doprowadzić do naszej klęski w późniejszych fazach. Miłym dodatkiem jest inspirowanie się prawdziwymi projektami broni wojsk naziemnych czy lotniczych poszczególnych krajów.
Fot. Steam
Obraz wojny i pokoju
Grafika jest dosyć oszczędna w swoim wyrazie, do dyspozycji oddano na wiele rodzajów map: od geograficznej po polityczną. Widoczne na nich wizerunki żołnierzy reprezentujących naszą armię, różnią się najczęściej niewielkimi szczegółami. Nie jest to jednak wada. I tak komputer musi obliczać ich stały ruch na całym cyfrowym świecie. Muzyka początkowo powolna, przyspiesza w miarę, jak konflikt mający stać się największym znanym w naszej historii, przybiera na sile, aby na końcu wybuchnąć z mocą jakiej nikt się nie spodziewał.
Niestety wypada mi wspomnieć o kilku bolączkach, jakie ten tytuł posiada. Najważniejszą jest brak prawdziwego samouczka, wprowadzającego nas do rozgrywki. Ten zaimplementowany nie spełnia swojego zadania, choć jest to swoista tradycja Paradoxu, że grać nauczyć się trzeba samemu. Kolejnym jest przewidywalność AI, którą w miarę poznania mechaniki jej działania można sprawnie oszukać na naszą korzyść. Przy tym istotny jest problem z balansem co niektórych taktyk wojskowych, sprawdzających się lepiej od innych w niemal każdej sytuacji.
Fot. Steam
Biorąc to wszystko pod uwagę, z czystym sercem mogę polecić Hearts of Iron IV każdemu miłośnikowi gier strategicznych traktujących o ciężkich dla nas czasach II wojny światowej. Nie jest co prawda dobrym środkiem do nauki historii, aczkolwiek wielu osobom podbicie ZSRR i III Rzeszy Polską sprawi wiele radości.