Sledgehammer Games
Call of Duty: WWII - krwawa zabawa
Call of Duty: WWII jest komputerową grą akcji, która miała premierę w 2017 roku. Sledgehammer Games ma gdzieś moją wrażliwość. Bo płakałem. Jak zwykle. Tytuł powrócił do korzeni serii, zamieniając futurystyczną scenerię na tą z lat 40., z którą ma największe doświadczenie.
Na ramię broń!
Akcja gry została osadzona w realiach Drugiej Wojny Światowej, w miejscu rozpoczynającego się frontu zachodniego. Wcielamy się w postać Ronalda Danielsa, sympatycznego żołnierza 1 Dywizji Piechoty, który z sielankowego życia na teksańskiej farmie wraz ze swoją dziewczyną zostaje przerzucony prosto do piekła. Gracz rozpoczyna swoją przygodę z farmerem w momencie D-Day, ataku amerykańskich wojsk na normandzkie plaże. Jak dobrze wiemy, był to jeden z najkrwawszych desantów w historii działań wojennych, o ile nie najkrwawszy. Całość rozpoczyna się w miarę spokojnie, jednak w pewnym momencie trzeba wyjść na ląd - naszym oczom ukazuje się droga przez zbruzgane krwią piaski francuskiego wybrzeża, ni stąd ni zowąd zwykły farmer pojawia się pośrodku siermiężnych zasieków, widząc dookoła latające fragmenty ciał towarzyszy broni. Reżyserzy nie oszczędzili moich już i tak zszarganych nerwów, każąc patrzeć na zwłoki bez głów, rąk, nóg. Zablokowana została możliwość wykonania jakichkolwiek zadań, przez kilka minut zmuszeni jesteśmy oglądać umierających żołnierzy.
Fot. Sledgehammer Games
Męczące pole bitwy
Z jednej strony cieszę się, że w odróżnieniu od Battlefielda V SG umieściło w tym tytule mniej kinowych przerywników, lecz z drugiej strony bardzo mi ich brakuje. W pewnym momencie nie chciało mi się grać, tylko oglądać sceny z dialogami bohaterów. Doceniam grafikę, jasne zasady mechaniki i zdolność AI do operowania przeciwnikami komputerowymi, ale misje były dla mnie monotonne. Ile razy można oczyszczać bunkry z Niemców, albo likwidować działa? Ponadto słabo odzwierciedlono spektrum działań wojennych - raz zasiadamy za sterami samolotu, 2-3 razy jesteśmy kierowcami ciężarówek i czołgów, statkami w ogóle nie pływamy, a działania konspiracyjne zostały przedstawione tylko raz. W porównaniu z Battlefieldem V, to mało jest tu zróżnicowania.
Fot. Sledgehammer Games
Klimat krwią stworzony
Na pochwałę zasługują jednak (znów do nich powrócę, kocham je!) przerywniki kinowe, próby opowiedzenia historii frontu zachodniego. Oczekiwanie na kolejne spotkanie z przyjaciółmi z dywizji zachęcało mnie do dalszej rozgrywki. 11 misji kampanii fabularnej, od lądowania w Normandii, przez wyzwolenie Paryża, po ofensywę w Ardenach rozpoczyna i kończy się przemówieniem Danielsa, który opisuje wydarzenia następnego i poprzedniego zadania. Nie jest to trudne, aby domyślić się, że CoD będzie celebrować przyjaźń i odwagę, a także poświęcenie żołnierzy na polu walki. Kupcie ten tytuł. Zapoznajcie się z tą grą, bo ona na to zasługuje. Mimo tego, że próba przedstawienia zbrodni wojennych w postaci obozów koncentracyjnych została okrojona do obozów pracy przymusowej. Zróbcie to. Nie pożałujecie. Obiecuję. Grę możecie zakupić na platformie Steam, za 254,80 PLN. Tytuł dostępny jest na PC, PlayStation i XBOX.